Szkoda Marcowa
Komentarze: 0
Krótka Historia Pewnej Szkody (...)
Pewnego zimowego dnia, przepełnionego szarością i sporą ilością roztopionego śniegu,
narodziła się Pewna Szkoda. Jako że było to w miesiącu Marzec, Szkoda nazwana została Marcową.
Rozmiarów była niewielkich ani też nie zawierała w sobie Bóg wie jakiej powagi. Zrodziła się bowiem
na skutek zarysowania boku auta przez inny pojazd. Co istotne, skutecznie pozbawiając owe auto tzw.
jezdności. Nie mniej jednak Szkoda to Szkoda – zrodzona jest zawsze w jednym, przykrym celu; w celu
jej całkowitej likwidacji. I tak oto, z powodów uwzględnionych powyżej, niedługo od chwili kiedy to
wydała swój pierwszy oddech, Ubezpieczyciel dokonał czynności prowadzących do jej eksterminacji wypłacając tym samym kwotę 5.500 złotych. Kwota niemała, dla niejednego nawet bardzo satysfakcjonująca jak na
tak niewielki rozmiar Szkody. Wydawać by się mogło, że cała sprawa załatwiona zostanie szybko i
satysfakcjonująco dla obu stron postępowania. Tymczasem na jego drodze, niespodziewanie pojawiły
się trzy Piękne Panie - Bystrość, Wiedza i Umiejętność, którym powierzono zbadanie niniejszej sprawy.
Te, zaangażowane w dogłębne przeanalizowanie Szkody samej w sobie, toku postępowania jak i
zasadności wydanej przez Ubezpieczyciela decyzji, natychmiast zorientowały się, iż Szkoda ta nie
została rozpatrzona przy udziale Sprawiedliwości, co diametralnie zmieniło bieg sprawy. Bowiem
każda z Szanownych Pań wniosła do sprawy coś, co nadało jej zupełnie odmienny od
dotychczasowego charakter. Bystrość w mgnieniu oka wychwyciła wszystkie niezgodności z Zapisami
Prawa, następnie Wiedza poddała je swej wewnętrznej weryfikacji, by tak zgromadzony materiał
dowodowy przekazać Umiejętności, która przedstawiła go Poszkodowanemu, a po uzyskaniu jego
stosownych pełnomocnictw także i Ubezpieczycielowi, którego następnie wszystkie trzy Piękne Panie
zaprowadziły przed Konfesjonał, gdzie ten skonfrontowany z wynikiem „małego śledztwa” , zmuszony
był zmienić swą decyzję i dopłacić do już wypłaconych 5.500 złotych, kolejne 7.500 złotych, łącznie na
ten moment wypłacając kwotę 13.000 złotych.
Ale! To nie wszystko. Jako, że Szkoda zamiast poddania natychmiastowej likwidacji w efekcie
przedłużała swój marny żywot, a odpowiedzialnym za tę sytuację był wyłącznie Ubezpieczyciel,
zmuszony był więc on ponieść konsekwencje swych niecnych działań, którymi okazało się pokrycie
kosztów samochodu zastępczego. Koszt – 195 złotych doba. Czas trwania Szkody – 3 miesiące. A co za
tym idzie; w lipcu dopłata kolejnych 18.000 złotych – tym razem tytułem ugody.
Łącznie zatem 31.000 złotych. A miało być tylko 5.500...
Tak oto zmienił się bieg sprawy po przekazaniu Szkody w ręce CDO Konfesjonał. Ubezpieczyciel
Rozgrzeszony. Zawodowo – rzecz jasna ;-)
Miałeś Szkodę? Zadzwoń, napisz! Zajmiemy się Twoim problemem!
Dodaj komentarz